A gardenia in your hair - czyli o Gardeniach słów kilka

10 września 2016.
Dawno, dawno temu, a dokładniej rok temu, dostałam Gardenię. Piękną, zieloną, z mnóstwem malutkich pączków czekających na rozkwitnięcie. Niestety początek naszej znajomości okazał się trudny, bo już po dwóch tygodniach wszystkie pączki odpadły, a część liści zaczęła żółknąć...
Dużo czasu zajęło mi poznanie Gardenii i nauczenie się tego co lubi, a czego nie. Dlatego też cały kolejny rok musiałam czekać na pierwsze pączki, które w kwietniu zaczęły się pojawiać jeden po drugim. O takie jak poniżej na zdjęciu :)
A później zaczęły rozkwitać. Pojedynczo. Jeden zakwitł, przekwitł i dopiero rozwinął się kolejny. Dwa razy tylko zdarzyło się, że kwitły dwa naraz :)
I tak przez niemal cztery miesiące.
Tymczasem ja tworzyłam.
Olśnienie i natchnienie przyszły jak zwykle nagle. Najpierw był papier i szpilki. I oczywiście nazwa: Gardenie :) Potem wystarczyło przenieść wszystko na srebrną blachę.
Pierwszy powstał pierścionek.
Niestety okazało się, że blacha tej grubości, której użyłam jest za cienka. Dlatego pierścionek pozostał w mojej prywatnej kolekcji Prototypów ;)
Kolejne Gardenie, już z grubszej blachy, wyglądają tak jak te poniżej.
Na koniec muszę wspomnieć jeszcze o pewnym utworze, który pojawił się w tym samym czasie co moje Gardenie i tak mnie zauroczył, że stał się muzycznym motywem przewodnim mojej kolekcji, towarzysząc mi w trakcie jej powstawania.
"Gardenia
Where are you?
Black goddess in a shabby raincoat
Where are you tonight?
Cheap purple baby-doll dress
A gardenia in your hair"